Wczorajszy mecz Skalnika Sulejów to była prawdziwa zagadka dla kibiców jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Przetrzebiony kontuzjami, kartkami i sporą pulą innych problemów zespół, dodatkową niepewność zasięgnął regulacjami wynikającymi z rankingu młodzieżowego, gdzie drużyna Skalnika zajmuje jedno z czołowych miejsc w Betcris IV Lidze.
To właśnie młodzieżowcy z sulejowskiej drużyny juniorów mieli okazać się wsparciem składu, ważne dla klubu punkty do rankingu przełożą się na wsparcie finansowe z PZPN-u. Głównie młodzieżowcy…
Nasz przeciwnik, drużyna WKS 1957 Wieluń to drużyna trapiona problemami organizacyjnymi, prawdopodobny spadkowicz w tym sezonie. Na mecz w Sulejowie przyjechali z zaledwie dwoma zawodnikami rezerwowymi. Wymagającym rywalem okazali się zaledwie przez chwilę, już przy prowadzeniu Skalnika 2:0, kiedy to głównie nasze błędy a nie ich umiejętności sprawiły odrobinę nerwowości na boisku. Cała reszta spotkania przebiegała pod dyktando gospodarzy, dla których kolejne bramki zdobywali: Adam Kowalczyk w 25 minucie, Jakub Szlaski w 68 minucie oraz kapitan Maciej Witczak w 77 minucie.
Od tej chwili, między kibicami toczyły się już tylko dyskusje, a temat był jeden: wejdzie czy nie wejdzie. I tak nadeszła historyczna 83 minuta, kiedy na boisku pojawił się debiutant w drużynie prowadzonej przez Pawła Machniewskiego, występujący w drugiej drużynie Skalnika Krystian Malarz. Krystian w dniu debiutu miał 47 lat !!!, na boisko wszedł w podwójnej zmianie, wraz ze swoim synem. Oczywiście w swojej bardzo długiej karierze piłkarskiej, występował na tym szczeblu rozgrywek, jednak u tego trenera pojawił się po raz pierwszy.
Goście znaleźli w końcówce siły na zdobycie honorowej bramki, uczciwie trzeba przyznać że w kilku groźniejszych sytuacjach gości bardzo dobrze zachował się broniący po raz drugi nasz junior, dzięki czemu wyjaśnił te sytuacje na korzyść „Wyrzeźbionych w Skale”.