Mecz twardej walki, jakiego dawno w wykonaniu Skalnika na stadionie przy Koneckiej 45 nie widziałem.
Można powiedzieć że zawodnicy zabrali z szatni jedynie serce do walki, głowę zostawiając gdzieś daleko, co przyprawiło trenera „Wyrzeźbionych w Skale” o kolejne siwe włosy. Bezustanne korekty w ustawieniu, powtarzane po kilka razy te same uwagi Pawła Machniewskiego wskazują na ogromną presję jaką na siebie narzucili sami zawodnicy. Presja zupełnie niepotrzebna, gdyż jak pokazał przebieg drugiej połowy mecz można było wygrać samym spokojem, tym bardziej że po czerwonej kartce dla bramkarza rywali, graliśmy z przewagą jednego zawodnika ponad 50 minut.
Poprzeczka, strzał zablokowany już w linii bramkowej, kilkanaście znakomitych wejść skrzydłami z niepewnym jeszcze wykończeniem to coś czego wynik nie oddaje. Do tego kłopoty w ustawieniu obronnym i 2 bramki stracone w wyniku indywidualnych błędów. Jednak słowa usprawiedliwienia nie dają punktów, na które liczymy już w kolejnym meczu ligowym w najbliższy weekend. Wcześniej jeszcze spotkanie w Pucharze Polski z RKS Radomsko.
MGKS Skalnik Sulejów – Zryw Wygoda 1:3