Spotkanie z Widzewem to miało być święto futbolu, jednak do walki o miano gwiazdy spotkania nieoczekiwanie włączył się arbiter spotkania, który po brutalnych faulach na zawodnikach drużyny gospodarzy sięgał zaledwie po żółty kartonik.

 Już w 10 minucie boisko powinien opuścić Niedzielski, przegraną walkę o pozycję zakończył atakiem zza pleców na kapitana naszej drużyny wbijając mu… palce w oczy. Kolejny przejaw bezmyślności na boisku pokazał Przybułek brutalnie faulując w polu karnym naszego bramkarza po udanej jego interwencji obronnej. Atak bez piłki, na dodatek tak brutalny, powinien zakończyć jego udział w spotkaniu. Trzecia żółta kartka dla drużyny gości po kolejnym faulu na naszym bramkarzu, sprawiła że kibice z zaciekawieniem zaczynali zerkać w protokół meczowy, czy aby na spotkanie ze Skalnikiem nie przyjechała sekcja karate czy jakichś kiepskich bokserów zamiast drużyny aspirującej do awansu do III ligi.

 W międzyczasie Skalnik stracił bramkę, w 12 minucie celne dośrodkowanie zamienił na gola dla Widzewa Mateusz Kempski. Do końca pierwszej połowy wynik nie uległ zmianie, jednak coraz częściej rysowała się przewaga gospodarzy, którzy szczególnie w końcówce odsłony byli reżyserami gry.

 Druga część meczu to wymiana ciosów, dużo fajnej i składnej gry z obu stron rozgrywanej w wysokim tempie, przeplatanej z niecelnymi zagraniami i kolejnymi jękami zawodu kibiców. Taki obraz tych zawodów oglądaliśmy do 88 minuty, kiedy to w akcji „z niczego” Widzew strzelił drugą bramkę i tym samym wkręcił gospodarzy na najwyższy poziom zaangażowania, jaki kiedykolwiek można było zaobserwować na Koneckiej 45. 

 Od tej chwili wychodziło nam dosłownie wszystko, składne akcje kończone w polu karnym drużyny gości, strzały, dryblingi a wreszcie upragniony gol zaledwie po 2 minutach od straty bramki. Tak grał Skalnik już do samego końca i tylko stojącemu na posterunku doświadczonemu bramkarzowi Widzew zawdzięcza 3 punkty. W ostatniej akcji meczu w niewiarygodnej wręcz paradzie wybronił doskonały strzał „Wyrzeźbionych w Skale” i uratował zespół przed utratą fotela lidera.

 Po spotkaniu pozostał spory niedosyt, pierwsze chwile meczu powinny sprawić utratę przez Widzew minimum jednego zawodnika. Gra w przewadze przy tak wyrównanym poziomie powinna dać znacznie korzystniejszy wynik.

 Mecz dwukrotnie został przerwany przez wbiegającego na boisko psa, początkowo wywoływało jego zachowanie śmiech na trybunach, jednak dla właściciela czworonoga cała sytuacja może zakończyć się poważnymi konsekwencjami. Próby zdjęcia z boiska czworonoga, zakończyły się niegroźnymi pogryzieniami kilku osób. Zapewne opisane przez delegata PZPN na mecz zdarzenie, może doczekać się dalszych działań.

 Skalnik Sulejów- Widzew II Łódź 1:2

kajaki
uizysklep
kosmetyka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.